niedziela, 20 września 2015

Nasz Ogród w mieście - zmagań ciąg dalszy.

Po 14 dniach ciężkiej pracy postanowiliśmy nie zwalniać tempa. Mieliśmy jeden weekend działkowy typowo wypoczynkowy. Dzieci pluskał się w mikroskopijnym basenie a ja łapałam ostatnie sierpniowe słońce. Olek nie poddał się urokowi końcówki lata i walczył z prądem w domku.W połowie  sierpnia postanowiłam że muszę stworzyć intymną strefę w naszym ogrodzie i odgrodzić się troszkę od sąsiadów. To dopiero było wyzwanie. 14 paneli płotu w surowym stanie .... trzeba było pomalować i zaimpregnować. Na polu bitwy zostaliśmy z Konradem sami. Ale wiadomo powiedziało się A trzeba powiedzieć B.  Na panele zdecydowałam się ponieważ to bardzo szybki sposób odsłonięcia się od sąsiadów i najtańszy. Mam nadzieję ze klika lat wytrzymają . Pomalowaliśmy je na kolor szlachetnej szarości i bieli ku zdziwieniu 1000 działkowiczów którzy, oczekiwali naturalnego brązu, hebanu lub cokolwiek zbliżonego do koloru drzewa. Ale ze mną nie jest tak łatwo, wiadomo przecież że, nie mogę mieć jak wszyscy hihihihi....




 




I tak oto 27 sierpnia wyglądał nasz ogród. Wypielony, przekopany, docięty z odrobiną prywatności.



Widać już domek od bramki.....










Pozdrawiam Was Klaudia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szepnij mi słówko....